Sklepy internetowe tak po ludzku. Historia zwykłego człowieka.

Jan trzymał w ręku kartkę papieru. To był długi dzień pełen zmartwień i walki jaką toczy już od pewnego czasu. Był późny wieczór i mimo, że domownicy już spali w jego małym pokoju na półpiętrze wciąż tliło się delikatne światło lampki ustawionej na jego biurku.

Miał 42 lata i większość  swojego życia poświęcił na prowadzenie małego osiedlowego sklepiku ze sprzętem elektronicznym. Nic wielkiego. Biznes dotychczas prowadziło mu się dobrze. Zyski nie były olbrzymie, ale do „pierwszego” i na rachunki wystarczało. Jego ojciec, po którym tak de facto biznes odziedziczył zawsze powtarzał mu żeby nie ryzykował, był pokorny bo tylko tak uda mu się przetrwać w tym zwariowanym świecie. Jego młodszy syn coraz częściej z ciekawości, po szkole zaglądał do jego sklepiku żeby się przyglądać pracy ojca, a  on czuł z tego powodu dumę. Wierzył, że tak jak on kiedyś tak i jego syn przejmie po nim stery tej maciupeńkiej łódki na morzu większych firm.

Jan otarł pot z czoła. Miał przed sobą bilans przychodów z zeszłego miesiąca. Proza życia. Wszystko wskazywało na to, że w ostatnich miesiącach firma jest znacząco pod kreską. 

– Jak się to mogło stać?  Co poszło nie tak? – Jan wstał z krzesła i popatrzył w nieprzeniknioną noc za oknem pokoju. Wiedział co się zbliża.

Około pół roku wcześniej w jego małej miejscowości otworzył się sieciowy sklep z elektroniką. Szybko zalał całe miasteczko stosowną reklamą, której i tak nie potrzebował. Logo tej firmy znał każdy. Klienci, nawet ci najwierniejsi, których znał po imieniu i każdego dnia pozdrawiał na ulicy wyprowadzając swojego sędziwego labradora na spacer,  zaczęli powoli wybierać sprzęt z innego sklepu. Czyżby przegapił szansę na rozwój swojej firmy? Co mu umknęło?

– Przepraszam Cię tato, zawiodłem Cię – Jan delikatnie odłożył raport na stół. Zgasił światło i udał się wolnym krokiem w kierunku wyjścia. – Czas znaleźć nowe zajęcie – to zdanie, niczym dzwon wstydu dźwięczało mu w głowie.

Tak upadają marzenia, których się nie podsyca.

Dla wytrwałych nagroda.

Skoro Twój wzrok dotarł aż tutaj wiedz, że ta historia odzwierciedla myślenie wielu współczesnych przedsiębiorców. Przedsiębiorców, którzy są sercem naszego kraju. Trzeba o tym mówić głośno.

Marzenie zaczyna się w naszych głowach, ale niepodsycane odpowiednim ogniem powoduje, że z czasem samo gaśnie lub nadchodzący wiatr je po prostu zmiata.

Tak naprawdę nieważne co oferujesz swojemu odbiorcy –ekologiczne jedzenie, treningi personalne on-line czy pralki i lodówki. Nieważne czy odzwierciedla to Twoje pasje, czy po prostu kierujesz się chęcią pozyskania znacznej ilości pieniędzy. Pragnienie jest jedno. Dotrzeć jeszcze dalej i osiągnąć sukces. W dzisiejszych czasach niestety nie jest to takie łatwe jak w czasach ojca pana Jana z opowieści. Liczna konkurencja nie śpi. Wciąż szuka nowych rozwiązań. Używa oręża w postaci nowych technologii aby docierać do coraz to nowych klientów. Porusza się w oceanie, kiedy inni pływają w małym akwarium w nadziei, że nigdy nie będą musieli równać się z większymi.

Myślicie pewnie, że Jan był naiwny, że tak dziś nie prowadzi się swojego biznesu?

Bądź szczery dla siebie.

Spójrz na swoją stronę jeśli ją masz. Dostosowuje się do urządzeń takich jak smartphony? Jest miła dla oka? Nie wykrzacza się? A może nie masz jej w cale w nadziei, że Twój klient znajdzie Cię w jednym z portali które zrzeszają wszystkie firmy?

A może sprzedajesz swój produkt w takim właśnie osiedlowym sklepiku i wierzysz w to, że nie ma sensu wychodzić dalej, tworzyć swój własny sklep internetowy aby dać szanse ludziom z różnych stron Polski i świata chociaż rozważyć Twoją ofertę.

Może właśnie Ty jesteś takim Janem…

Okłamałbym Cię jeśli napisałbym, że samo otworzenie sklepu lub strony to klucz do wszystkich Twoich problemów. Droga jest długa. Ale czy nie jest tak, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku…